niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział VII.


Jak ja kocham zakupy z Majką. Po trzygodzinnym buszowaniu po galerii handlowej, ledwo doniosłyśmy torby do samochodu. Nie wiem, czy kiedykolwiek kupiłam tyle rzeczy naraz, no ale raz pozwoliłam sobie zaszaleć. Stwierdziłyśmy, że podjedziemy jeszcze do spożywczego i zakupimy coś na obiad.
- Co zrobimy ? - zapytałam Majki w sklepie.
- Spaghetti ?
- Pizza ?
- Okey. - odpowiedziała.
Pozbierałyśmy wszystko potrzebne do zrobienia dania i ruszyłyśmy w stronę naszego bloku. Wdrapałyśmy się ze wszystkim do mojego mieszkania i padłyśmy na sofę.
- O jak mi się nic nie chce. - powiedziałam ciężko oddychając.
- A jeszcze ten obiad.
- Phh. - wzdychnęłyśmy jednocześnie.
- Dobra, wstajemy, robimy i potem będziemy odpoczywać.
- Ok.
- Majka .. - powiedziałam, gdy dowlekłyśmy się do kuchni.
- No ? - zapytała jedząc winogrono, które leżało na stole.
- Mogę zaprosić Bartka na obiad ? - spytałam cichutko.
- Jasne. Nie ma sprawy. - powiedziała z uśmiechem , zabierając kolejną kulkę winogrona.
- Dziękuję. Kochana jesteś. - mocno przytuliłam się do niej, po czym wzięłam telefon i pobiegłam do pokoju.
Wybrałam dobrze znajomy mi numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- No hej. - usłyszałam ciepły głos Bartka.
- Hej. Może wpadłbyś do nas na obiad. ?
- Do nas ?
- Z Majką szykujmy jedzenie.
- Bardzo chętnie. A mogę przyjść z kolegą ?
- Jasne. Czekamy.
- O której mamy być. ?
- Teraz jest ... - zerknęłam na zegarek - 12.44. Bądźcie o 14.00.
- Dobra. Na pewno przyjedziemy.
- Okey. Do zobaczenia.
- Pa. - przesłał mi buziaka.
- Pa. - odwzajemniłam gest, rozłączyłam się i wróciłam do kuchni.
- I jak ? Będzie ? - zapytała Maja.
- Tak o 14. Ale nie sam.
- Jak to ?
- Tak to. - wystawiłam jej język. - Będzie z kolegą.
- A którym ?
- Nie wiem.
- To będzie ciekawie.
Przytaknęłam jej i zabrałyśmy się do robienia posiłku. Gdy była 13.40, a pizza w piekarniku Majka pobiegła na górę się przebrać. Ja zrobiłam to samo. Ubrałam krótkie spodenki w kolorze żółtym i białą koszulkę na jednym ramiączku, którą zakupiłam, podczas naszych dzisiejszych zakupów. Gdy pięć minut brakowało do 14, do mieszkania wpadła Maja, ubrana w czarną spódniczkę, czarną koszulkę na szeleczkach, na którą narzucony był zielony top i białe japonki. Punktualnie o 14 rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Uśmiechnęłam się do Majki. Obie podeszłyśmy do drzwi, żeby otworzyć. Za nimi stali zaproszeni goście. Oboje weszli do salonu. Przywitałam się z Bartkiem krótkim całusem, natomiast Majka i kolega Bartka stali i się sobie przypatrywali. Widać, że wpadli sobie w oko. Chłopak otrząsnął się pierwszy.
- Hej. Karol jestem.
- Majka.
Podali sobie dłonie i uśmiechnęli się serdecznie. Gdy oderwali od siebie wzrok, Karol zauważył, że jestem jeszcze ja. Przedstawił mi się, po czym po uściśnięciu sobie dłoni dodałam:
- No to zapraszamy do stołu.
Ruszyliśmy w stronę kuchni, w której piekarnik dawał znak, że danie gotowe.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 7. ! Hura. ! Ciężko było, ale jest ; )

Jeżeli chcecie być informowane o nowych rozdziałach - piszcie : 45039190 .

Ponadto zapraszam na mojego drugiego bloga . - http://szczesciejestblizej.blogspot.com/
Zachęcam do komentowania . ; >

Pozdrawiam , VeroniCa . ; *




















niedziela, 28 października 2012

Rozdział VI.



Jak można się domyślić - w nocy wogóle nam się nie nudziło. Rano obudziłam się przyklejona do Bartka. Popatrzyłam na zegarek - 6.55. Delikatnie ściągnęłam Bartkową rękę z mojego ramienia i cichutko wstałam, żeby nie obudziłam Kurka. Swoje kroki skierowałam do kuchni, z której zabrałam wodę. Przeszłam salon i ponownie byłam u siebie w pokoju. Stanełam opierając się o framugę drzwi i napiłam się napoju. Odłożyłam butelkę na biurko i patrząc na Bartka - uśmiechnęłam się. Widok dwumetrowego faceta, który śpi jak zabity, bo boi się burzy - bezcenny. Postanowiłam wziąć prysznic zanim wstanie Kuraś. Nie udało się. Niechcący przy zamykaniu szafki, z której wzięłam koszulkę, uderzyłam o kubełek z długopisami. Wszystko spadło robiąc wielki huk. Bartosz zerwał się na równe nogi i popatrzył na mnie.
- Śpij. - powiedziałam. - zaraz to posprzątam.
- I tak już chciałem wstawać. - usiadł na łóżku i patrzył jak wkładam pisaki do pojemnika.
- Na co tak patrzysz.? - spytałam, gdy widziałam, że przez dłuższą chwilę nie oderwał ode mnie wzroku. Dziwnie się czułam.
- Pięknie dziś wyglądasz. - uśmiechnął się.
- Taaa. - przeciągnęłam. - Jeszcze się nie ogarnęłam. Zobaczysz jak ślicznie będę wyglądać, kiedy moje wszystkie włosy będą w jedną stronę, a na rzęsach będzie tusz.
Uśmiechnęłam się, podeszłam do niego i cmoknęłam w usta. On złapał mnie za biodra i przytrzymał. Delikatnie złapał jego ręce, swoimi i ściągnęłam z mojego ciała. Niechętnie popatrzył się, kiedy oderwałam się od niego i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i zaczęłam czesać włosy.
- Lenaaa. - mówił błagalnym głosem spod drzwi łazienki. - No proszę. Tylko chwileczkę.
- Później. - krzyknęłam.
Gdy usłyszałam, że Bartek poszedł do kuchni, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Chłodna woda obudziła mnie już do końca. Odświeżona, ubrałam krótkie spodenki w czerwoną kratkę i biała koszulkę na szelkach z narysowanymi słoneczkami. Umyłam zęby, włosy związałam w wysokiego koka, a na rzęsy nałożyłam tusz. Gotowa wyszłam z łazienki. Najpierw zaścieliłam łóżko w sypialni, a potem poszłam do kuchni, z której wydobywały się nieziemskie zapachy. Okazało się, że Bartek zrobił nam kakao i naleśniki z dżemem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Gdy Kuraś mnie zauważył, odsunął krzesło przy stole i gestem ręki zaprosił mnie do zajęcia miejsca.
- Podano do stołu. - powiedział, gdy położył przede mną talerz z naleśnikami i kubek z napojem.
- Jejku. Dziękuję. - delikatnie złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam w dół. Gdy był już na odpowiedniej wysokości, pocałowałam go w usta.
Ten uśmiechnął się i poszedł po swoją porcję. Gdy zjedliśmy, ja postanowiłam, że pozmywam, a on pójdzie pod prysznic. Tak też się stało, po 15 minutach siedzieliśmy wtuleni w siebie, na kanapie przed telewizorem.
- Bartuś. A Ty przypadkiem nie masz treningu. - zapytałam.
- Faktycznie. - zerwał się. - Na śmierć zapomniałem.
Zaczęłam się śmiać, bo widok dwumertowego faceta, który biega po domu z prędkością światła jest na prawdę zabawny. Po chwili wstałam i stanęłam przed nim, zatrzymując go rękami.
- Masz jeszcze 30 minut. Spokojnie.
- No dobra. - uśmiechnął się, po czym rzucił się na kanapę.
Droga z mojego mieszkania do hali zajmowała jakieś 7 minut samochodem.
- No to teraz chwila przyjemności. - podeszłam do Kurka i usiadłam mu na kolanach. Kilka razy pocałowałam go w szyję, potem w policzki i na koniec w usta. Gdy Bartosz się porządnie rozbudził, zadzwonił mój telefon.
- Muszę. - powiedziałam, widząc grymasy na twarzy Bartka. Wstałam i skierowałam się w stronę szafki, na której ładowała się moja komórka.
- No hej. - odebrałam, gdy zobaczyłam, że dzwoni Majka.
- Cześć. Co byś powiedziała na zakupy.? - zapytała.
- Bardzo chętnie o 9.15 będziesz u mnie. ?
- Tak jasne. Do zobaczenia.
- Pa. - przesłałam całusa Mai i wróciłam do Kurasia.
- Gdzie się wybierasz. ? - zapytał.
- A dzwonili z agencji towarzyskiej, że znowu brakuje im dziewczyn i proszą, abym przyszła jeszcze raz. - mina towarzysza była niesamowita. Myślałam, że wybchnę śmiechem. - Żartowałam. Idę z Majką na zakupy.
Zaczęłam się śmiać, a Kurek odsapnął z ulgą.
- Dobra ja się zbieram. - wstał. - Miłych zakupów.
Poszedł po torbę i ubrał buty. Potem uśmiechnął się do mnie serdecznie i dał mi całusa. Po wyjściu Bartka, poszłam się przebrać. założyłam luźną, białą sukienkę w kwiatki, a do tego czerwone sandałki. Włosy rozpuściłam, a na policzki nałożyłam troszkę pudru, żeby się bardzo nie świecić. Maja pojawiła się punktualnie. Przywitałyśmy się całusem w policzek. Zamknęłam dom i ruszyłyśmy na podbój sklepów.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i jest szóstka. Za bardzo mi się nie podoba. Jakaś taka nudna. ; cc 
Witam nowe czytelniczki. ; ) Bardzo się ciesze, że zaczynacie dodawać komentarze. ; > Naprawdę - "Lubię To" . ; )
Jeżeli chcecie być informowane o nowych rozdziałach - piszcie : 
45039190 . 

Ponadto zapraszam na mojego nowego bloga . - http://szczesciejestblizej.blogspot.com/
Zachęcam do komentowania . ; >

Pozdrawiam , VeroniCa . ; *


niedziela, 14 października 2012

Rozdział V.


Gdy się obudziłam było po 11. Powoli zwlekłam sie z łóżka, odsłoniłam rolety i powędrowałam do kuchni. Na stole leżała kartka. Informowała o tym, że Bartek wyszedł na trening. Napiłam się wody i poszłam do łazienki. Po odprężającym prysznicu, ubrałam szorty i ogomnego białego t-shirta z napisami. Włosy związałam w niestarannego koka i poszłam do kuchni robić sobie śniadanie. Ledwo co zdążyłam otworzyć lodówkę, a usłyszałam pukanie. Przez wizjer zobaczyłam Bartka, który wyciągał moje klucze ze swojej kieszeni. Gdy klucz był już prawie w zamku, przekręciłam go od wewnętrznej strony i energicznie otworzyłam drzwi.
- Co Ty robisz.? I skąd masz moje klucze.? - pytałam.
- Wiedziałem, gdzie masz drugi komplet, a musiałem Cię zamknąć. - podszedł do mnie i chciał mnie pocałować. Ja jednak odwróciłam się i poszłam do kuchni.
- Ej. Słońce. Co jest.?
- Nic. - odwróciłam się do niego tyłem i wtedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Witam. Nazywam się Joanna Miczyk. Czy rozmawiam z panią Magdaleną Górską.? - usłyszałam głos w słuchawce, po czym zostawiłam Bartka w kuchni, a ja weszłam do sypialni, zamykając drzwi.
- Tak. Słucham.
- Pracuję z pani ojcem, od którego dowiedziałam się, że ma pani talent jako stylistka.- Gdy to usłyszałam zamarłam. Może tam jakiś gust miałam, ale żeby od razu talent. Kochałam mojego tate - był świetny. Zawsze przedstawiał mnie od jak najlepszej strony.
- Talentem bym tego nie nazwała - zaśmiałam się.
-  Mamy dla pani jednodniową pracę. Trzeba podobierać zestawy ubrań, coś po zmieniać, cos odjąć, coś dodać, aby można było umieścić to w naszym czasopiśmie. Szukamy jakiś odmiennych stylów.
- Bardzo chętnie. A kiedy.?
- Jeżeli ma pani czas to zapraszam jutro na 9.30 do pokoju nr 97 w Urzedzie Miasta. Dowie się pani tam wszystkiego i odbierze materiały. Pracować będzie pani w domu.
- Oczywiście będę.
- Będzie miała pani zapłacone - 500 zł. Pasuje pani taka kwota.?
- Jak najbardziej. Dziękuję za informacje. Do widzenia.
- Do widzenia.
Uradowana wyszłam z pokoju. W kuchni stał Bartek i wpatrywał się w okno. Był smutny.
- Kto dzwonił.? - zapytał gdy weszłam.
- A tam. Nic ważnego. - Skłamałam.
Zabrałam się za robienie sobie śniadania. Bartek nic nie chciał, więc gdy ja zajadałam się mlekiem z płatkami on tylko patrzył się na mnie.
- Co się dzieje.? - Spytałam po chwili ciszy.
- Nic.
- No przecież widzę.
- Nic. - właśnie skończyłam jeść śniadanie, więc podeszłam do niego, złapałam go za rękę i pociągnęłam na kanapę do salonu.
- To teraz możesz mi powiedzieć co się stało. - powiedziałam, patrząc na jego piękne oczęta.
- No przecież powiedziałem, że wszystko dobrze.
- Chodzi o to, że Cię nie pocałowałam. - Wstałam i podeszłam do okna.
- Nie. Przecież wiesz, że ja nie chcę niczego na Tobie wymuszać.
Wstał i podszedł do mnie.
- Nie byłam jeszcze pewna... - powiedziałam, odwróciłam się, stanęłam na palcach i namiętnie go pocałowałam.
Razem spędziliśmy miłe popołudnie.

Następnego dnia.
Obudziłam się o 8.20, gdy budzik zadzwonił. Odbyłam poranne czynności, czyli prysznic, zęby, itp. Ubrałam czarne rurki, kremową ozdobną bluzkę i  buty na pięciocentymetrowym obcasie. Włosy spięłam w eleganckiego koka, a na rękę założyłam złotą bransoletkę. Zrobiłam delikatny makijaż , zjadłam kromkę, wzięłam torebkę na ramię i wyszłam z domu. Po załatwieniu wszystkich szczegółów, wróciłam do domu i zabrałam się za robotę. Po 2 godzinach pracy, wkurzyłam się, bo co chwile mój telefon dawał znać, że ktoś się do mnie dobija. Był to Bartek. 4 połączenia nieodebrane i 7 smsów. W każdym pisał, żebym się odezwała, czy żyje i że się martwi. Odpisałam krótkie: "Żyje. Przepraszam, ale nie mam czasu.", po czym zabrałam się z powrotem za robotę. O 20.00 pojechałam odwieźć gotową pracę, za którą dostałam wypłate. W domu po długim prysznicu, położyłam się do łóżka i zaczęłam czytać jakieś czasopismo. Nagle usłyszałam, że ktoś dobija się do moich drzwi.
- Żyjesz.? Lenaa otwórz. - usłyszałam Bartka, więc wstałam z łóżka i powędrowałam do drzwi. Miałam na sobie króciótkie spodenki i szerokiego t-shirta - czyli zestaw do spania.
- Lena przenocujesz mnie.? - zobaczyłam Bartka, który wszedł z torbą do mojego mieszkania. - Zapowiadali burze, a ja się boję.
- Taki duży chłopak i boi się burzy.? - spytałam. Chciało mi się śmiać i trudno było to zachamować.
- Tak. - Popatrzył na mnie tymi niebieskimi paczadłami.
- No dobra. - uległam. Zaprowadziłam go do pokoju dla gości i wyciągnęłam pościel.
- Dobranoc. - Powiedziałam i chciałam wyjść, ale Bartek złapał mnie za rękę.
- To ja mam spać sam.? - zapytał.
- A z kim.?
- Z Tobą.
- Nie ma szans. - fochnęłam. Popatrzył na mnie jak kot ze Shrek'a. Uległam. Podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam.
- Chodź. - złapałam go za rękę i skierowaliśmy się do mojego pokoju.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej . Hej . ; )

Strasznie długa wyszła piątka .. !

Przepraszam , że nic nie dodawałam no ale widzę, że jednak ktoś czyta tego bloga, no ale komentarzy mało .. Mam prośbę : Jeśli czytasz - DAJ KOMENTARZ .. ! Jeżeli komentarzy nadal nie będzie - nie będę dodawać .. ; c

Rozdział z dedykacją dla Miła i Kiki - za zmotywowanie do dodania tego rozdziału .. ! ; )

Do następnego .. < 3


poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział IV.

Próbował się dobić do mojego mieszkania. Nagle odwrócił się i mnie zobaczył. Momentalnie się ucieszył i zaczął iść w moim kierunku.
- Hej – powiedział.
- Cześć. Po co przyszedłeś.?
- A co.? Przeszkadzam.?
- Nie. – powiedziałam, otwierając drzwi od mieszkania. - Wchodź.
Weszliśmy. Bartek usiadł na kanapie, a ja poszłam do sypialni otworzyć okno, bo był straszny upał.
- Pójdziesz ze mną na imprezę.? – krzyczał Bartek z salonu.
- Na jaką imprezę.? Gdzie.? Kiedy.?
- Do clubu bełchatowskiego, dziś wieczorem.
- Nie obraź się, ale nie mam ochoty na imprezy.
- Spoko. – uśmiechnął się. – A mogę spędzić ten wieczór z Tobą.?
Zamurowało mnie.
- Aż tak bardzo Ci zależy.? – zapytałam podchwytliwie.
- Bardzo. – Bartek zerwał się z sofy. – Bardzo, bardzo.
Uśmiechnęłam się.
- No to chyba mogę się zgodzić. – powiedziałam.
Bartek podszedł do mnie schylił się i dał mi całusa w policzek.
- Będę o 19. Pa. – powiedział, mrugnął i wyszedł.
Delikatnie dotknęłam policzek, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Zerknęłam na zegarek. Była 12.50. Postanowiłam zrobić spaghetti na obiad. Po przygotowaniu i zjedzeniu pysznego posiłku, najedzona rzuciłam się na kanapę. Włączyłam telewizor i skacząc po kanałach, szukałam jakiegoś sensownego filmu. Po oglądnięciu nudnej komedii i powtórki meczu, było już po 17. Zczołgałam się z sofy i skierowałam do łazienki. Szybki prysznic i stoję przed szafą. Nie wiedząc, gdzie idziemy, napisałam do Bartka sms-a:
"A gdzie tak mogole zamierzasz mnie zabrać.?"
Zaraz po tym dostałam zwrot:
"Nie wiem. Może do kina, może na spacer, a może zostaniemy w domu, a co.?"
"A nic. Tylko nie wiem co założyć."
"Czego byś nie założyła i tak ślicznie wyglądasz." – zarumieniłam się.
Po zakończeniu sms-owania z Bartkiem, postawiłam na klasyczne jeansy, t-shirta i dres. Do tego oczywiście Nike, włosy związałam i byłam gotowa. Poszłam do kuchni napić się wody, gdy nagle usłyszałam dzwonek. Po otworzeniu, Bartek witając się, wparował do mieszkania.
- Hej. - popatrzył na mnie. - Mówiłem, że będziesz ślicznie wyglądać.
- Taa jasne - zaśmiałam się.
- No to jak.? Co robimy. ? – pytał.
- Nie wiem. To Ty chciałeś spędzić ze mną ten wieczór, więc Ty myślisz. – wystawiłam mu język.
- Tak więc… - pociągnął mnie za rękę i wyciągnął za drzwi. – to będzie niespodzianka.
Ledwo zdążyłam zamknąć drzwi, a już zostałam podniesiona. Bartek niósł mnie po schodach jak pannę młodą.
- Postaw mnie . – krzyczałam . – Puszczaj.
Bartek nie reagował. Zniósł mnie na sam dół i wpakował na samochodu.
- Dziękuję. – powiedziałam z ironią, za to że mnie puścił.
Zapięłam pasy, a on wsiadł za kierownicę i ruszył z parkingu. Po 10 minutach jechania zobaczyłam, że wjeżdżamy na drogę wokół której rozciągał się las.
- Ale Ty mnie chyba nie chcesz tu zabić.? – zapytałam przerażona.
- Jak to nie.? I jeszcze poćwiartować. – zaczął się śmiać.
Gdy wyjechaliśmy z Bełchatowa, przestraszyłam się. Ja go w ogóle nie znam. W brzuchu mnie skręcało, ale udawałam, że nic się nie dzieje. W pewnym momencie nie wytrzymałam.
- Zawracaj – krzyknęłam – Ja chcę z powrotem do Bełchatowa.
Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Bartek zatrzymał się, wysiadł i przyszedł do drzwi od mojej strony. Otworzył je i kucnął. Patrzyłam w drugą stronę. Czułam jak moje oczy robią się wilgotne, a łzy po kolei wypływają z źródła. Bartek złapał mnie za brodę i odwrócił w moją stronę. Delikatnie dotknął moje usta swoimi, po czym mocno przytulił. Wsiadł na miejsce kierowcy i zawrócił. Jechaliśmy w ciszy.
- Bartek... - zaczęłam cicho.
- Tak.? - odpowiedział patrząc cały czas na jezdnie.
- Przepraszam.
- Ale za co.?
- Za to, że zepsułam nam wieczór.
- Wcale nie zepsułaś. Był to jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu. - uśmiechnął się.
Gdy podjechaliśmy pod mój blok, za moją namową Bartek wszedł do mojego mieszkania. Oglądnęliśmy jakiś film, siedząc wtuleni w siebie. Leżąc na torsie Bartka, czułam się bezpiecznie i chciałam, aby ten moment trwał jak najdłużej. Po chwili rozmyślań usnęłam wtulona w Bartka.

---------------------------------------------------------------------------------
. Jest czwórkaa . ; ))
. Polska wygrała Ligę Światową . ! Jeeeeestt . < 3 Tak trzymać . ; *

. Zapasy się skończyły, więc trzeba pisać . Mimo braku weny coś tam napiszee. ; )) Moze byc troche pozniej . ; *

. Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie numery gg w komentarzach .
. Mile widziane komentarzyki . ; )


. See you later . ; *

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział III.

- Długo tu już mieszkasz.? – spytał.
- Tak naprawdę to od wczoraj. – zaśmiałam się. – Napijesz się soku.?
- Chętnie.
Wzięłam dwie szklanki i nalałam napój, po czym schowałam go do lodówki. Wzięłam kubki i skierowałam się w stronę salonu. Dałam Bartkowi jeden napój, po czym usiadłam na końcu sofy.
- Bardzo boli Cię jeszcze głowa.? – zapytał po chwili ciszy.
- Nie tak bardzo, ale siły to Ty masz. – zaśmiałam się dotykając głowy.
- No przepraszam. – tłumaczył się. – Nie chciałem. A jeśli zaproszę Cię do kina to mi wybaczysz.?
- Nie ma mowy. – uśmiechnęłam się. – Nie wychodzę z nieznajomymi.
- Możemy się poznać. – zaśmiał się. Po czym wyciągnął długopis i kawałek kartki z kieszeni, po czym napisał tam swój nr. Wręczył mi kawałek kartki i powiedział.:
- Ja już się zbieram, bo mam za chwilę trening. Będę dzisiaj o 19.30 i nie ma wymówek. Jakbyś naprawdę nie mogła to zadzwoń. – Puścił mi oczko i wyszedł.
Zamurowało mnie. Dopiero po chwili ruszyłam, żeby zajrzeć przez okno. Widziałam Bartka, wychodzącego z klatki, który uśmiechał się sam do siebie, patrząc w kierunku mojego okna.
- Nie wierzę. – powiedziałam sama do siebie. – Mam randkę z Bartkiem Kurkiem.
Po czym rzuciłam się na łóżko. Chyba trochę mi się zdrzemnęło, bo gdy się obudziłam była już 18.20.
- Czas się szykować. - powiedziałam sama do siebie.
Wzięłam szybki prysznic, po czym w szlafroku poszłam do garderoby.
- I co ja mam założyć.? – myślałam.
Nie wiedziałam czy ubrać Się w obcisłą czerwoną sukienkę, czy raczej postawić na naturalność. Stwierdziłam, że jeżeli ma się zakochać to tylko w prawdziwej mnie. Tak więc, wiedziałam jaki styl, ale jaką bluzkę, jakie spodnie.?
Padło na żółte rurki, czarną luźną bluzkę z rękawami podwiniętymi do 3/4 oraz ciemne Nike. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam jeszcze żółto czarną bandanę. Rzęsy pomalowałam delikatnie tuszem, a usta pociągnęłam olejkiem. Torba na ramię i jestem gotowa. Przeglądnęłam się w lusterku i wtedy zadzwonił dzwonek.
- O nie.! – krzyknęłam w duszy.
Gdy dzwonek rozległ się po raz drugi, musiałam otworzyć. Niepewnie podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Zobaczyłam dwumetrowca w jeansach i t-shircie.
- Hej. Ślicznie wyglądasz. – powiedział, po czym się uśmiechnął.
- Dzięki. Możemy już iść.
Zamknęłam drzwi i zeszliśmy na dół. W drodze do kina cały czas rozmawialiśmy. Było cudownie. Śmialiśmy i wygłupialiśmy się. Nie wiem dlaczego tak obawiałam się tej randki. Gdy doszliśmy, wybrałam jakąś komedię romantyczną, a Bartek kupił bilety. Po zakończeniu seansu wyszliśmy z Sali i skierowaliśmy się do wyjścia.
- Świetnie się bawiłam. – powiedziałam. – Ale już muszę iść.
- Odprowadzę Cię. – uśmiechnął się podstępnie.
- Okey.
Po drodze, nie wiem dlaczego, ale dałam mu swój numer telefonu. Pod moją klatką Bartek pożegnał się, po czym poszedł do swojego domu, a ja weszłam na drugie piętro. Zjadłam kolację, umyłam Się i położyłam się spać.
Gdy zadzwonił budzik, powoli zaczęłam zwlekać się z łóżka. Była 9.00. Zanim jeszcze dotarłam do łazienki, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Kto zagłusza mój spokój. – powiedziałam do siebie, po czym poszłam otworzyć.
- No hej, hej. – usłyszałam i zobaczyłam Majkę, która energicznie wpadła do mojego mieszkania. – Jak było.?
- Jak było, gdzie.?
- No na randce z Bartkiem. Widziałam Was wczoraj wieczorem.
- Spadaj.! – krzyknęłam. – To nie żadna randka. Po prostu spotkanie.
- Taa jasne. Bo uwierzę… - zaczęła przeciągać.
- Dobra idź już, bo musze się ogarnąć. Podejdę do Ciebie tak za godzinę.
Gdy Majka poszła do siebie, wskoczyłam pod prysznic i odświeżona poszłam do garderoby. Założyłam materiałowe, białe szorty i do tego żółtą bluzkę wiązaną na szyi z serduszkiem. Do tego żółte trampki, włosy w kucyka i jestem gotowa. Zjadłam pyszne naleśniki z czekoladą, które popiłam sokiem. Z racji, że zostało mi jeszcze 15 minut do pójścia piętro wyżej, pomalowałam paznokcie. Wybrałam kolor, który najbardziej pasował mi do stroju - żółty. Wzięłam telefon do kieszeni i pobiegłam na górę. Zapukałam i czekałam.
- Hej. Wchodź. – otworzyła Majka.
- Siema. Dzięki.
Weszłam i przy coli i lays’ach opowiedziałam jej o wczorajszym dniu. Mówiąc o Bartku miałam dziwne uczucie w brzuchu. Był on naprawdę świetny. Ale pewnie już nigdy go nie zobaczę, no chyba że na meczu – pomyślałam. Zerknęłam na zegarek.
- Już 11.20 muszę się zbierać. – powiedziałam, po czym wyszłam.
Schodząc po schodach, zobaczyłam Bartka pod moimi drzwiami.


---------------------------------------------------------------------------------
. I jest kolejny . Miłego czytania . ; *
. Ponownie zapraszam na mojego drugiego bloga . O TUTAJ . ! . ; ))

. Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie numery gg w komentarzach .
. Mile widziane komentarzyki . ; )


. See you later . ; *

sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział II.

Gdy usłyszałam dźwięk przejeżdżającego tira, podniosłam głowę i spojrzałam na zegarek – 8.52.
- O fuck.! – krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane rzeczy. Na rozpuszczone włosy bandana i patrzę, a już 9.17. Szybka kromka z serem, jedzona w trakcie zakładania butów. Już startuję po torebkę do garderoby, a tu dzwonek. Otworzyłam i tylko szybkie:
- Już idę. Sekundę. – pobiegłam po torebkę.
Po drodze zgarnęłam błyszczyk, lusterko, telefon, słuchawki, klucze i portfel. Przybiegłam do kuchni. Jeszcze tylko dwa łyki wody, przeglądnięcie się w lusterku i…
- Jestem gotowa. – uśmiechnęłam się, zamknęłam drzwi i poszłyśmy.
- Mam nadzieję, że dostanę tą prace. – mówiła Majka. – Jest naprawdę świetna. Zwłaszcza, że tylko na jedną zmianę.
- No faktycznie. Może jakieś bilety byś dostawała. – zaśmiałam się.
- Chciałabym. Ale może będę mogła zobaczyć chłopaków na żywo.
- No ja też bym chciała. Ale nie ma co marzyć. Ja nie wierzę, żeby kiedykolwiek było mi dane spotkać siatkarza. Jest szansa jedna na milion, żebym go spotkała…, czyli praktycznie niemożliwa.
Zawiesiłam głos.
- To są tylko moje marzenia – pomyślałam. – A marzenia się nie spełniają.
Właśnie doszłyśmy na halę. Weszłyśmy i kierowałyśmy się w stronę gabinetu prezesa. Poszłyśmy do sekretarki i za jej zezwoleniem zawitałyśmy do Pana Konrada. Niestety wejść mogła sama Maja, więc ja opuściłam pomieszczenie. Nie chciałam rozpraszać sekretarki, dlatego wyszłam na korytarz. Nagle, gdy stawiałam pierwsze kroki za progiem gabinetu, z całej siły oberwałam w głowę. Uderzenie trochę mnie odrzuciło i wylądowałam na podłodze. Chyba na chwile straciłam przytomność, bo gdy się ocknęłam, siedziałam oparta o ścianę, a przed moimi oczyma widziałam, nikogo innego jak…Bartosza Kurka.! Delikatnie odchyliłam głowę i zobaczyłam, że koło niego jest także Michał Winiarski. Po chwili na linii mojego widzenia pojawiła się także Majka, która od razu padła przede mną i pytała jak się czuję.
- Strasznie boli mnie głowa. – wymamrotałam.
- Jejku, naprawdę bardzo przepraszam. – powiedział Bartek.
Majka nic nie mówiła tylko cały czas przyglądała się Kurkowi.
- Jeju, to naprawdę Ty. – wydusiła w pewnym momencie.
Potem chyba znowu straciłam przytomność, bo następny obraz jaki pamiętam, to ja leżąca na noszach, a wokół mnie lekarze. Dostałam tabletki na ból głowy, pielęgniarki zrobiły mi okład i kazały leżeć w domu. Wyszłam na korytarz, a tam moja przyjaciółka, a obok niej Bartek Kurek. Gdy tylko mnie zobaczyli podskoczyli na równe nogi.
- Żyjesz.?
- Nic Ci nie jest.?
- Jak się czujesz.?
Słyszałam tylko pytania.
- Dobrze. – odpowiedziałam. – mogę iść już do domu.?
- Ja Was odwiozę. – wyrwał się Bartek.
- Nie trzeba. Dzięki. – powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Ale ja muszę jakoś Ci wynagrodzić to uderzenie. Więc w zamian za to odwiozę Was do domu. – powiedział, łapiąc mnie za dłoń.
Odwróciłam się, popatrzyłam się mu prosto w oczy i szarpnęłam ręką.
- Gdzie masz samochód.? – wymamrotałam wychodząc ze szpitala.
Poszliśmy na parking, wsiedliśmy i auto ruszyło.
- Jak masz na imię.? – zapytał Bartek.
- A co Cię to.? Pewnie i tak już więcej się nie spotkamy.
Oparłam rękę o drzwi i patrzyłam przez szybę.
- Jak to.? Nie spotkamy się już.? – popatrzył na mnie z miną smutnego psiaka.
Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
- No dobra. Magda jestem. – uśmiechnęłam się. – dla przyjaciół Lena.
- A ja Bartek. Miło mi. – podał mi dłoń, kiedy staliśmy na światłach.
- Gdzie dalej skręcać.? – zapytał Mai.
- Tutaj drugi zakręt w prawo i od razu jeszcze raz w prawo.
- Okey.
Zielone światło się zapaliło, pojechaliśmy i w końcu dotarliśmy pod nasz blok.
- Dzięki za podwózkę. Narka. – powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu.
- Czekaj. – krzyknął.
Podbiegł do mnie i spytał czy może coś dla mnie jeszcze zrobić.
- Nie dzięki.
W jego oczach było widać nadzieję na to, że zaproszę go na górę. Nie ma mowy. – myślałam. – A może jednak.?
- Nie. Dzię…- zawiesiłam głos. – A może wejdziesz na chwilę na górę.?
- Bardzo chętnie. – odpowiedział i kierował się za mną na drugie piętro.
Majka poszła do siebie, a ja weszłam z Bartkiem do mojego mieszkania.
- Ładnie tu masz. – powiedział, ściągając buty.
- Dzięki – powiedziałam i zaprosiłam go na sofę.

---------------------------------------------------------------------------------
. I jest kolejny . Mam nadzieje , ze w miare da sie czytac , bez usniecia . ; D
. Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie numery gg w komentarzach .
. Mile widziane komentarzyki . ; )
. Ktos poleci na swoim blogu . ? Bylabym wdzieczna . ; D

. See you later . ; *

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział I.

- Witam, nazywam się Sławomir Adamek. – powiedział i podał mi dłoń.
- Dzień Dobry.! Magdalena Górska miło mi. – odpowiedziałam i odwzajemniłam gest.
- Tu są klucze od mieszkania. – podał mi dwa klucze (jeden zapasowy) – życzę miłego dnia. Jak by były jakieś problemy proszę dzwonić. – mówił, dając mi wizytówkę.
- Dziękuję. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Do widzenia. – powiedziałam i weszłam do mojego mieszkania.
Było naprawdę świetne. Salon wraz z kuchnią, łazienka, sypialnia, pokój dla gości i garderoba. Mieszkanie robiło wrażenie. Rodzice mi je wyposażyli, dzięki czemu wszystko miałam gotowe. Po oglądnięciu całego lokum zadzwoniłam do Majki. Ona, gdy dowiedziała się, że jestem już w Bełchatowie zbiegła szybko i przywitała mnie serdecznym uściskiem.
- Jak dawno Cię nie widziałam. – mówiła. – Tak bardzo się stęskniłam.
- Ja też się stęskniłam. – odpowiadałam. – Nareszcie będziemy mogły się często widywać.
Porozmawiałyśmy chwilę, po czym zeszłyśmy po moje torby. Gdy wszystkie bagaże były na górze, zaczęłam czuć głód.
- Z racji tego, że nie ma nic w lodówce, pójdziemy na zakupy i może na jakąś pizze. – powiedziałam.
- Bardzo chętnie.
- Ok. – spojrzałam na zegarek. – Jest 15.40. O 16.00 widzimy się u mnie.
- Dobra to do zobaczenia.
- Pa.
Z racji tego, że był ciepły kwiecień, po podróży czułam się bardzo nieświeża, więc wyciągnęłam z torby czyste ubranie, ręcznik i kosmetyczkę. Szybki prysznic orzeźwił mnie i czułam, że mogę wszystko. Założyłam luźnego t-shirta z serduszkiem, jeansowe szorty i czarne trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, okulary przeciwsłoneczne na nos i torbę na długich ramiączkach na ramię. Gdy byłam gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi. To była Maja.
- Otwarte – krzyknęłam.
Zbliżając się do drzwi, zobaczyłam Majkę, która już prawie tupała ze zniecierpliwienia. Kilka sekund później stałam już koło niej, zamykając drzwi. Zeszłyśmy na sam dół i zaczęłyśmy się kierować w kierunku rynku. Z racji, że nasze mieszkania były w centralnej części Bełchatowa, wszędzie miałyśmy blisko. Już po kilku minutach drogi poznałam najbliższą okolicę od mojego domu.
- Patrz tu jest jakiś supermarket. – powiedziałam. – Może wstąpimy.?
- Oki. – odpowiedziała. – To jeden z moich ulubionych sklepów.
Kupiłam kilka potrzebnych produktów - do picia i jedzenia. Następnie udałyśmy się do pizzerii obok. Zamówiłyśmy sobie cole i pizze z salami, pieczarkami i kukurydzą. W trakcie oczekiwania, jak i w trakcie jedzenia Maja opowiedziała mi o tym, co robiła po tym jak wyjechała z Łodzi. Z pełnymi brzuchami, powoli zaczęłyśmy się targać do domu. Po powrocie pochowałam zakupy do lodówki i napiłam się wody. Z racji, że była już 17.23 postanowiłam zacząć się rozpakowywać. Tak naprawdę to przenoszenie ubrań z torby do garderoby zaczęło się przed samą 18, bo jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Wszystko ładnie posegregowałam i powiesiłam na wieszaki. Buty poukładałam na półkach, a kosmetyki włożyłam do szuflad mojej toaletki. Miałam słabość do lakierów do paznokci, więc jedna szuflada przeznaczona była tylko na nie. Miałam ich sporo. Gdy wszystko było na swoim miejscu, a puste torby leżały pochowane w szafie, była 20.40. Zmęczona poszłam pod prysznic, przebrałam się w moje ukochane piżamy i zaczęłam robić sobie kolację. Przegotowałam sobie moje ukochane mleko z płatkami, które zjadłam oglądając jakiś mecz w telewizji. Tak byłam fankom meczy. W szczególności siatkówki. Jedynego sportu, jakiego nie trawiłam była piłka nożna. Tak, więc najedzona, poszłam po zmywacz i zmyłam czerwony lakier z paznokci. Nagle zadzwonił mój telefon. To Majka.
- No siema. – powiedziałam. – Co tam.?
- Hej. – usłyszałam. – Nie uwierzysz. Szukają sprzedawczynię do Sklepu Kibica, PGE Skry Bełchatów. Jutro mam zamiar zanieść podanie. Pójdziesz ze mną.?
- Bardzo chętnie. O której.?
- O 9.30 będę u Ciebie.
- Oki. Narka. - Pa.
- W co ja się jutro ubiorę – pomyślałam.
Poszłam do garderoby i wybrałam ubranie. Miałam zamiar założyć jasnoniebieską bluzkę na cieniutkich ramiączkach z białym napisem „I LOVE VOLLEYBALL”, do tego czarne szorty i czarno-białeNike na nogi, ponieważ zapowiadali od rana ponad 20oC.  
Po drodze do salonu zabrałam ze sobą niebieski lakier. Pomalowałam nim paznokcie, oglądnęłam do końca mecz i położyłam się spać.

---------------------------------------------------------------------------------
. Miałam już tutaj nie dodawać, ale jak zobaczyłam, że ktoś tu zagląda i są 2 komentarze postanowiłam dodać Rozdział I. ; )

. I zapraszam na mojego drugiego bloga : Tutaj .

. Mam nadzieję, że się podoba . ; )
. Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie numery gg w komentarzach .
. Mile widziane komentarzyki, dzięki którym będę pisać dalej . ; )
. Jeżeli komentarzy nie będzie , zrozumiem to jako, brak zainteresowania blogiem . ; *

. See you later . ; D