poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział III.

- Długo tu już mieszkasz.? – spytał.
- Tak naprawdę to od wczoraj. – zaśmiałam się. – Napijesz się soku.?
- Chętnie.
Wzięłam dwie szklanki i nalałam napój, po czym schowałam go do lodówki. Wzięłam kubki i skierowałam się w stronę salonu. Dałam Bartkowi jeden napój, po czym usiadłam na końcu sofy.
- Bardzo boli Cię jeszcze głowa.? – zapytał po chwili ciszy.
- Nie tak bardzo, ale siły to Ty masz. – zaśmiałam się dotykając głowy.
- No przepraszam. – tłumaczył się. – Nie chciałem. A jeśli zaproszę Cię do kina to mi wybaczysz.?
- Nie ma mowy. – uśmiechnęłam się. – Nie wychodzę z nieznajomymi.
- Możemy się poznać. – zaśmiał się. Po czym wyciągnął długopis i kawałek kartki z kieszeni, po czym napisał tam swój nr. Wręczył mi kawałek kartki i powiedział.:
- Ja już się zbieram, bo mam za chwilę trening. Będę dzisiaj o 19.30 i nie ma wymówek. Jakbyś naprawdę nie mogła to zadzwoń. – Puścił mi oczko i wyszedł.
Zamurowało mnie. Dopiero po chwili ruszyłam, żeby zajrzeć przez okno. Widziałam Bartka, wychodzącego z klatki, który uśmiechał się sam do siebie, patrząc w kierunku mojego okna.
- Nie wierzę. – powiedziałam sama do siebie. – Mam randkę z Bartkiem Kurkiem.
Po czym rzuciłam się na łóżko. Chyba trochę mi się zdrzemnęło, bo gdy się obudziłam była już 18.20.
- Czas się szykować. - powiedziałam sama do siebie.
Wzięłam szybki prysznic, po czym w szlafroku poszłam do garderoby.
- I co ja mam założyć.? – myślałam.
Nie wiedziałam czy ubrać Się w obcisłą czerwoną sukienkę, czy raczej postawić na naturalność. Stwierdziłam, że jeżeli ma się zakochać to tylko w prawdziwej mnie. Tak więc, wiedziałam jaki styl, ale jaką bluzkę, jakie spodnie.?
Padło na żółte rurki, czarną luźną bluzkę z rękawami podwiniętymi do 3/4 oraz ciemne Nike. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam jeszcze żółto czarną bandanę. Rzęsy pomalowałam delikatnie tuszem, a usta pociągnęłam olejkiem. Torba na ramię i jestem gotowa. Przeglądnęłam się w lusterku i wtedy zadzwonił dzwonek.
- O nie.! – krzyknęłam w duszy.
Gdy dzwonek rozległ się po raz drugi, musiałam otworzyć. Niepewnie podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Zobaczyłam dwumetrowca w jeansach i t-shircie.
- Hej. Ślicznie wyglądasz. – powiedział, po czym się uśmiechnął.
- Dzięki. Możemy już iść.
Zamknęłam drzwi i zeszliśmy na dół. W drodze do kina cały czas rozmawialiśmy. Było cudownie. Śmialiśmy i wygłupialiśmy się. Nie wiem dlaczego tak obawiałam się tej randki. Gdy doszliśmy, wybrałam jakąś komedię romantyczną, a Bartek kupił bilety. Po zakończeniu seansu wyszliśmy z Sali i skierowaliśmy się do wyjścia.
- Świetnie się bawiłam. – powiedziałam. – Ale już muszę iść.
- Odprowadzę Cię. – uśmiechnął się podstępnie.
- Okey.
Po drodze, nie wiem dlaczego, ale dałam mu swój numer telefonu. Pod moją klatką Bartek pożegnał się, po czym poszedł do swojego domu, a ja weszłam na drugie piętro. Zjadłam kolację, umyłam Się i położyłam się spać.
Gdy zadzwonił budzik, powoli zaczęłam zwlekać się z łóżka. Była 9.00. Zanim jeszcze dotarłam do łazienki, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Kto zagłusza mój spokój. – powiedziałam do siebie, po czym poszłam otworzyć.
- No hej, hej. – usłyszałam i zobaczyłam Majkę, która energicznie wpadła do mojego mieszkania. – Jak było.?
- Jak było, gdzie.?
- No na randce z Bartkiem. Widziałam Was wczoraj wieczorem.
- Spadaj.! – krzyknęłam. – To nie żadna randka. Po prostu spotkanie.
- Taa jasne. Bo uwierzę… - zaczęła przeciągać.
- Dobra idź już, bo musze się ogarnąć. Podejdę do Ciebie tak za godzinę.
Gdy Majka poszła do siebie, wskoczyłam pod prysznic i odświeżona poszłam do garderoby. Założyłam materiałowe, białe szorty i do tego żółtą bluzkę wiązaną na szyi z serduszkiem. Do tego żółte trampki, włosy w kucyka i jestem gotowa. Zjadłam pyszne naleśniki z czekoladą, które popiłam sokiem. Z racji, że zostało mi jeszcze 15 minut do pójścia piętro wyżej, pomalowałam paznokcie. Wybrałam kolor, który najbardziej pasował mi do stroju - żółty. Wzięłam telefon do kieszeni i pobiegłam na górę. Zapukałam i czekałam.
- Hej. Wchodź. – otworzyła Majka.
- Siema. Dzięki.
Weszłam i przy coli i lays’ach opowiedziałam jej o wczorajszym dniu. Mówiąc o Bartku miałam dziwne uczucie w brzuchu. Był on naprawdę świetny. Ale pewnie już nigdy go nie zobaczę, no chyba że na meczu – pomyślałam. Zerknęłam na zegarek.
- Już 11.20 muszę się zbierać. – powiedziałam, po czym wyszłam.
Schodząc po schodach, zobaczyłam Bartka pod moimi drzwiami.


---------------------------------------------------------------------------------
. I jest kolejny . Miłego czytania . ; *
. Ponownie zapraszam na mojego drugiego bloga . O TUTAJ . ! . ; ))

. Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie numery gg w komentarzach .
. Mile widziane komentarzyki . ; )


. See you later . ; *

2 komentarze:

  1. Bartuś szaleje ;) Nie za żółto-czarno ? Ja wiem , że to Skra no ale może nie przesadzajmy ;) Czekam na następne pozdrawiam i całuję panna ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek bierze się do roboty, widzę ;) bardzo fajny blog, czekam na kolejny rozdział :)

    http://dzis-kiedy-jestesmy-razem.blog.onet.pl/ - zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń